Salonik Literacki istnieje w naszej szkole od 12 lat jako propozycja dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, ściślej – przedlekcyjnych, ze względu na wczesną godzinę spotkań, którą jest, tylko z pozoru niepoetycka – 7.40.
Na zajęcia uczęszczali uczniowie wszystkich grup wiekowych – od najmłodszych do najstarszych. Wśród uczestników zajęć są i weterani, którzy, choć dawno już szkołę ukończyli, nie stracili kontaktu ani z Salonikiem, ani z poezją. Odwiedzają zajęcia, wpadając jako goście, są pomysłodawcami interesujących wydarzeń. Do najciekawszych należy zorganizowanie cyklicznego Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego na Wiersz Prawdziwy; „Ile waży słowo?”, czy wcześniejszy, a trwający przez 8 lat, Turniej Jednego Wiersza.
O Saloniku nie można statystycznie, bo trudno o dokładność; 12 lat, co daje około 500 godzin pracy z młodymi poetami, było ich może 40, napisali niezliczoną ilość tekstów, niektóre z nich zostały nagrodzone w wielu różnych konkursach, szkoła dysponuje kilkunastoma książkami, w których nagrodzone wiersze zostały wydrukowane, ściany szkoły ozdabiają liczne dyplomy, pozostało mnóstwo zdjęć…
Co sprawia, że pisanie poezji (mam na myśli styl wysoki i niski, uwzględniając kryterium tematyczne, kompozycyjne i stylistyczne) jest wciąż popularne i dzieci chętnie biorą udział w zajęciach? Myślę, że to za sprawą potęgi słowa, po które dzieci lubią sięgać, nawet jeśli wydaje się ono nieporadne, to przecież w natłoku wrażeń i myśli jest formą ekspresji. A jakże bywa zabawne i relaksujące, jakże dobitne i dosłowne!
O kategorii poezji dziecięcej (która nie zawsze powstawała w godzinach 7.40 -8.25!) napisano wiele artykułów i felietonów. Wiersze dzieci traktowane są w nich różnie. Od życzliwej pobłażliwości, do rozprawiania nad wartościami emocjonalno – wyobrażeniowymi zawartymi w utworach. Każde z tych ujęć niesie prawdę o dziecięcym stylu. Co go charakteryzuje?
Jest na pewno komunikatem, zawsze odnosi się do jakiejś rzeczywistości i kontekstów, stanowi odrębną stylistykę językoznawczą i literacką. Poza wszystkim jednak – pisanie wierszy to zabawa ze słowem, zabawa w słowo i wielka frajda oraz satysfakcja, gdy wiersz podoba się innym.
Formuła zajęć, którą wymyśliłam, jest niezmienna od lat. Inspiracja, rozmowa, indywidualne pisanie tekstów, głośne odczytywanie wierszy na forum, rozmowa o przeczytanych wierszach, czasem zabawa integrująca grupę. Początkowa faza zajęć nazwana „inspiracją” należy do mnie, prowadzącej zajęcia. Można to sprowadzić do stwierdzenia, że narzucam temat, ale to jest uproszczenie. Inspiruje mnie ( a potem dzieci ) przyklejony do szyby liść albo kamień przydrożny, piórnik, zbliżające się święta, poduszka, mgła, okulary, życzenia, katar, nieznośnie przedłużający się remont ulicy, przy której znajduje się szkoła, narzekanie na wczesną godzinę, kolor, zapach, poezja uznanych poetów i takie tam… Niektórzy z uczestników zajęć nie poddają się inspiracji i piszą zawsze na jeden temat – swój własny . To też mieści się w formule zajęć, podobnie jak to, że i ja piszę zawsze tekst a potem na równi z dziećmi go odczytuję. I to też podoba się dzieciom. Co jeszcze podoba się dzieciom? Możliwość pisania niesformalizowanego, nie pod klucz i to, że można wyrazić siebie. Ważny jest również fakt, że wydrukowany wiersz może być wyeksponowany na odpowiednio do tego przygotowanej tablicy przy wejściu do szkoły.
Mam nadzieję, że ze słów powyższych jasno wynika, iż zajęcia te są również frajdą dla osoby prowadzącej. Skrupulatnie zbierane wiersze są radością w najczystszej formie. Zamieszczone poniżej utwory ( lub ich fragmenty ) powstały w latach 2011 – 2014, autorzy wierszy to dzieci z klas I,II i III. Cieszę się, że mogę podzielić się radością. Jeśli zbyteczne wydadzą się moje komentarze, proszę wybaczyć, ale nie pozostaję obojętna wobec poezji dziecięcej.
Iwona Zych
Napisał Bartek Kucharewicz inspirowany poezją Jana Twardowskiego;
DZIĘKUJĘ CI ŻE ISTNIEJĄ PSY
ZA TO MOGĘ NORMALNIE CHODZIĆ
I UŻYWAĆ DUŻEJ ŁODZI
DZIĘKUJĘ CI ZA TO SĄ SŁODYCZE
ZA POLA KUKURYDZY
ZA MAMĘ I TATĘ
ZA WULKAN KTÓRY WYBUCHA
I ZA PIEC CO Z NIEGO PARA BUCHA
DZIĘKUJĘ CI ZA WSZYSTKO CO JEST DOBRE
W poetyckich życzeniach Mikołaj Dudziński mówi o poezji i prozie życia;
ŻYCZĘ SŁOŃCA BEZ KOŃCA
ŻYCZĘ DUŻO PODRÓŻY
A W PODRÓŻY PAŁAC DUŻY
ŻYCZĘ DRUGIEGO TELEWIZORA
BO MECZE TO ZMORA
W wierszu Kacpra Szrodzińskiego widoczny jest wpływ saloniku na salon;
ŻYCZĘ KWIATKÓW DO WAZONU
DLA OZDOBY SALONU
ŻYCZĘ KONTENERÓW
SUDOKU
DLA OZDOBY
SALONU WIDOKU
Sylwia Dziwoki „brzmi” prawie jak mistrzyni Papuzińska z tą różnicą, że dorosła poetka chyba nie wpadłaby na taki pomysł;
CHODZIŁAM W BURZY
WPADŁAM DO KAŁUŻY
A W TEJ KAŁUŻY
ZNALAZŁAM
KAWAŁEK CIACHA DUŻY
CIACHO ROZMOCZONE
DO ZJEDZENIE NIE
GOTOWE
Mateusz Przybysz napisał metaforycznie o jedzeniu i niejedzeniu bananów;
KSIĘŻYC TO TAKI BANAN
CZASEM MAM OCHOTĘ GO ZJEŚĆ
NAGLE WIDZĘ
JEST JAKIŚ ŻÓŁTY
O NIE! SPADA!
JUŻ NIE CHCĘ KSIĘŻYCA BANANA
Czym bawią się gwiazdy? Mikołaj Dudziński wie;
KSIĘŻYC JAK SZARA PIŁKA
KTÓRA SZYBUJE PO NIEBIE
GWIAZDY BAWIĄ SIĘ NIM
SŁOŃCE JAK KALORYFER
W KSZTAŁCIE KOŁA
I W POMARAŃCZOWYM KOLORZE
Finezyjnie o despotycznej mgle niepozbawionej wdzięku napisała Wiktoria Maćkowska;
MGŁA PŁYNIE I PRZEMINIE
MGŁA JEST JAK TA FIRANKA
JEST JAK WATA CUKROWA
JEST JAK TA SZKLANKA
PRAWIE PRZEZROCZYSTA
I MAŁO DŻDŻYSTA
JEST JAK DUŻY OBŁOCZEK
PŁYNIE TUŻ NAD ZIEMIĄ
I NIKT JEJ TEGO NIE ZABRONI
ŻEBY POJAWIŁA SIĘ JAK GDZIE WOLI
Wiersz ekologiczny o uwolnieniu choinki autorstwa Mikołaja Dudzińskiego;
CHOINECZKO MOJA MIŁA
JAK MASZ NA IMIĘ?
JAK SIĘ CZUJESZ?
MOŻE CZEGOŚ POTRZEBUJESZ?
MOŻE POTRZEBUJESZ WODY?
MOŻE CHCESZ PRZYGODY?
DAM CI LASKĘ
IDŹ W GÓRY
PO PRZYGODY
Receptą na szybki powrót do zdrowia zajęła się Zuzia Filingier;
ŚWIĘTY MIKOŁAJ MA CHRYPĘ
CHYBA ZŁAPAŁ GRYPĘ
PRZYSZŁA WRÓŻKA
ZROBIŁA CZARY-MARY
I ŚWIĘTY MIKOŁAJ OCALAŁY
Ta sama poetka, Zuzia, ale czy ten sam Mikołaj?;
MIKOŁAJ ŚWIĘTY NIE PRZYNOSI PREZENTÓW
BO JEST CHORY I MA GRYPĘ
KASZEL KATAR NO I CHRYPĘ
KATAR MU Z NOSA LECI
A DZIECI?
PROSZĄ O PREZENTY
A MIKOŁAJ ŚWIĘTY?
CHOĆ GORĄCZKA JUŻ SPADŁA
I TAK CHOROBA GO ZJADŁA
Kalina Kokosza chyba wie, że mleko jest niezdrowe;
POPROSZĘ OD CIEBIE
LATAJĄCEGO KONIA
MARCHEWKĘ GADAJĄCĄ
I KROWY
CO PRODUKUJĄ COLĘ
A W ZAMIAN ZA TO DAM CI WOREK CIASTECZEK
Krzyś Durski obala mit o bezcielesnym powietrzu;
POWIETRZE
NABIŁO SOBIE
GUZA
UŚMIECHNĘŁO SIĘ
ROZWESELIŁO
WIATR
W wierszu Sary Zawadzkiej bardzo ważny jest tytuł
„WENECKI WYLEW”
MASKI ZIELONE
MASKI CZERWONE
MASKI Z PIÓRAMI
MASKI Z KURAMI
KTÓRĄ WŁOŻYĆ?
Tu mnie zatkało;
ZE STRASZNEJ MASKI
OGIEŃ BUCHA
ZE STRASZNEJ MASKI
WYLECI MUCHA
MUCHA ZAMASKOWANA
JAK WIELKA CZARNA PLAMA Sylwia
Mikołaj Dudziński dostrzegł inne niebezpieczeństwo;
PEWIEN CZŁOWIEK
CHODZIŁ W MASCE
PO KAŻDEJ ULICY
W NASZEJ OKOLICY
„JASNOZIELONA MASKA
PRZEZ NIĄ WIDZĘ
JASNOZIELONY ŚWIAT!”
TA MA MOC
MASKOWANIA LUDZI
Dla mnie czas, ale nie jestem pewna, czy Sara Zawadzka myślała o czasie;
LECI PŁYNIE
NIE WIEM JAK
MOŻE JAK RZEKA
MOŻE JAK PTAK
NIE WIEM JAK WYGLĄDA
MOŻE TAK
POWIEDZ CO TO JEST
PODDAJĘ SIĘ
NIE MOGĘ POWIEDZIEĆ
TO JEST ZAGADKA FEST
Poetycka robota Sylwii Dziwoki, poetycka skarga pająka;
CHODZĘ PO ŚCIANIE
ZAPLATAM PRZEPLATAM
AŻ W KOŃCU POWSTAJE
ŁADNA SIATA
LECZ LUDZIE JĄ ZARAZ
ZMIOTĄ MIOTŁAMI
I MOJA PRACA NA NIC
Mateusz Przybysz pięknie o poszukiwaniu przyjaźni;
BYŁ SOBIE PIESEK PIG
MIESZKAŁ W LESIE
BYŁ BARDZO SMUTNY
BO NIE MIAŁ PRZYJACIELA
SPOTKAŁ MRÓWKĘ – ZA MAŁA
SPOTKAŁ MISIA – ZA DUŻY
ACH! MOŻE GDY SPOTKA MNIE
BĘDĘ W SAM RAZ
ZAPRZYJAŹNIMY SIĘ
Urzekająca prostota wyznania Kaliny Kokoszy;
MISIA TO PIES
MOICH DZIADKÓW
KOCHAM JĄ TAK
JAK ONA MNIE
KOŚCI DLA NIEJ CHOWAM W SPIŻARNI
ONA JE POTEM WSZYSTKIE ZJE
Maja Koper napisała „Owocowa przygodę” tak wiarygodnie, że czuje się zapach owoców;
GRUSZKA DAŁA JABŁKU KLAPSA
POMARAŃCZA DAŁA GRUSZCE
MALINKA BIJE SIĘ Z TRUSKAWKĄ
BRZOSKWINKA Z NEKTARYNKĄ
A JAGÓDKI Z BORÓWKAMI
I GDYBY SIĘ ARBUZIK NIE WTRĄCIŁ
BYŁABY KATASTROFA
Z perspektywy Agaty Lowak perspektywa świata;
CHMURKA JAK ANIOŁ
BŁYSZCZY
PTAKI WYLATUJĄ
CZŁOWIEK PATRZY
A CHMURKA
PATRZY NA CZŁOWIEKA
NA SŁOŃCE
A Z ZIEMI?
CAŁY ŚWIAT PATRZY NA CHMURY
Proszę wyobrazić sobie – pomarańczowe buty w ciemnym kącie nieba, jaki malowniczy obraz stworzyła Hania Żurek;
POMARAŃCZOWE BUTY
WESOŁE BUTY
CIASNE BUTY
A W TYM SMUTNA TA OPOWIEŚĆ
BO KOLOROWE TE BUTY
TYLKO ŚLICZNE W PEWNYM SENSIE
NOSIĆ ICH SIĘ NIE DA
STOJĄ
TYLKO STOJĄ
W CIEMNYM KĄCIE NIEBA
Poeci w atmosferze deszczu, pochodu i orkiestry – fanfaronada? Na pewno niezwykłe – Hania;
DESZCZ POETÓW SPADŁ NA DACH
(A ZA DACHEM SĄ WIEWIÓRKI)
SIEDZĄ TERAZ NAD RZEKĄ
AUTOSTRADA SZNUREM JEDZIE
TWORZY SIĘ RZEKA SAMOCHODÓW
I DŁONI DESZCZ
TO JEST DRESZCZ
SKRZYPIĄ DRZWI
IDĄ POECI
ZA NIMI ORKIESTRA
IDZIE TEŻ POETA JEŻ
Interesujący rodowód i geneza rymów w wierszu Justyny Jurczak;
POECI MIESZKAJĄ W POMIDOROWYCH NORACH
JEDZĄ TAM NIEBIESKIE ŚLIMAKI
(STĄD MAJĄ POMYSŁY NA RYMY)
WŁAŚNIE IDĘ DO NICH NA PODWIECZOREK
(…)
Zadziwiający obrazek własny Justynki (ciekawe, czy sprawcami są te same niebieskie ślimaki…);
JEDZIE FERRARI PAN I PANI
PAN MA KRAWAT W PASY
PANI – PŁASZCZ Z TYGRYSA
JADĄ, JADĄ I KRZYCZĄ, ŻE NIE LUBIĄ
WĄTRÓBKI
JEST TEŻ TAM PRAWDZIWY TYGRYS
ALE FIOLETOWY
BO ZROBIŁO MU SIĘ NIEDOBRZE
A TO FERRARI MA KOLOR KWAŚNY
TAKĄ MIAŁAM WIZJĘ
BO TO MÓJ OBRAZEK WŁASNY
Trening czyni mistrza – Maja Koper;
OKULARY SĄ NA NOSIE
CIOCI BABCI TATY
PO OKULARY BABCI CIOCI TATY
CIĄGLE LATAM I PODAJĘ
TO JEST TRENING PRZED BIEGIEM
Oto w jaki poetycki sposób poeta Krzyś Durski planuje pracę;
NA FERIACH BYŁEM W GDAŃSKU
NAPISZĘ O NIM
NAPISZĘ O ZIMNYCH PLAŻACH
I O ZMROŻONYCH STATKACH
NAPISZĘ … ALE LATEM
O miłości tak pisze Wiktoria Maćkowska;
MIŁOŚĆ
WĘDRUJE
PO MURZE
PŁYNIE TEŻ
W RURZE
WPŁYWA
NA CZŁOWIEKA
ZALEWA GO JAK RZEKA
Wspomnienia Zuzi Filingier z ferii;
NA FERIACH BYŁO JAK W LECIE
WIĘC NIE JEŹDZIŁAM W ZIMOWEJ SKARPECIE
TYLKO W BERECIE
(…)
NARTAMI DEPTAŁAM GRZYBKI
I ŁOWIŁAM PYSZNE RYBKI
(…)
NIE ULEPIĘ JUŻ BAŁWANA
BO NASTĄPIŁA DZIWNA ZMIANA
Mateusza Przybysza wiersz z nurtu ekologicznego;
BIEGAM PO TRAWIE
WYRYWAM KWIATKI
DO WAZONU
TRAWA SIĘ DENERWUJE
WYSŁAŁA PTAKI
BYM ZWRÓCIŁ ZIEMI KWIATY
Oto Piotrek Widuchowski – zdecydowany i zdeklarowany rymotwórca;
JEDEN DUCH DRUGI DUCH
KAŻDY Z NICH MA DUŻY BRZUCH
UCIEKAJĄ POD PODUCHĘ
A JA RÓWNIEŻ JESTEM DUCHEM
OKULARY KRAWAT NOSZĘ
I NA NOGACH MAM KALOSZE
Jakaż niezgoda w poecie Piotrku na rymy!;
RYMY SĄ DO BANI
TAK JAK PTAKI GUBIĄ ROZUM
NA ŚNIADANIE JADAM KOZŁA
A WTEDY „n”
UBIERA KAPELUSZ
IDZIE DO SZKOŁY
A JA ZOSTAJĘ W DOMU
WTEDY NIESTETY SZAFA IDZIE W DÓŁ
Epizodyczny i zadziwiający utwór Szymona Molitorysa o dłoniach;
JAKIE SA DŁONIE?
TO JEST CIEKAWE
MOGĄ BYĆ
ŚCIĘTE SPALONE ZWYKŁE KOLOROWE I CZEKOLADOWE
JA
MAM
MOCNE
DŁONIE
Kim jest podmiot liryczny w wierszu Krzysia Durskiego?;
ON WCHODZIŁ NA DRZEWA JAKO WIEWIÓRKA
ON PŁYWAŁ W MORZU JAKO RYBA
ON STRASZYŁ DZIECI JAKO DUCH
ON BIEGAŁ PO LODZIE JAKO PINGWIN
ON ZAŁOŻYŁ MASKĘ
Ten wiersz napisała Wiktoria Maćkowska – rozumiem zdenerwowanie, ja też nie lubię rozkapryszenia;
NA MOJEJ PÓŁECZCE LEŻĄ
POTWORKI W BECZCE
POTWORKI SĄ ROZKAPRYSZONE
BO KAŻDY Z NICH CHCE MIEĆ ŻONĘ
ŻONĘ ŚPIEWACZKĘ
ŻONĘ STRAŻACZKĘ
ŻONĘ KACZKĘ
MAM DOŚĆ KŁOPOTÓW Z POTWORKAMI!
A teraz kilka rymowanek, które śmiało mogłyby się wpisać w kanon polskich wyliczanek;
W STRASZNEJ MASCE
STRASZNA TWARZ
A W TEJ MASCE
STRASZNY
JA
Mateusz Przybysz
IDZIE SOBIE PIES
MA DUŻY STRES
MA TEŻ CZTERY ŁAPY
I NIE UMIE CZYTAĆ MAPY
Bartek Kucharewicz
POSZEDŁEM GDZIEŚ SOBIE
I WIDZĘ WULKAN WE WŁASNEJ OSOBIE
PODCHODZĘ BLIŻEJ I MÓWIĘ:
„WULKANIE NIE UDERZAJ KULAMI
BO NIE MOGĘ SIĘ WDRAPAĆ PO ŚCIANIE”
WOŁAM I WOŁAM A ON CIĄGLE BUCHA
AŻ MI PARA WLECIAŁA DO UCHA
(…)
Bartek Kucharewicz
MOJA STOPA ZDEPCZE ŻUKA
W STOPĘ MNIE UGRYZIE BUKA
STOPA RAZ STOPA DWA
KTO NAJWIĘKSZĄ STOPĘ MA?
Sylwia Dziwoki
STOPY SĄ WSZĘDZIE
USIĄDĘ Z NIMI
W PIERWSZYM RZĘDZIE
STOPA PIERWSZA
STOPA DRUGA
OOO! SKARPETKI
JAKIE CUDA
Wiktoria Maćkowska
NIEZWYKŁOŚĆ TEGO ŚWIATA
TO DLA MNIE
UŚMIECH MOJEGO BRATA
Wiktoria Maćkowska